Wyobraź sobie, że po raz pierwszy w życiu stoisz na górze 10 metrowej wieży do skoków i masz skoczyć do basenu, który wydaje się zbyt mały, aby weń trafić. Jesteś w stanie wyobrazić sobie jak kolana uginają się pod tobą?
I nagle ktoś podchodzi z tyłu, lekko popychając Cię woła „skacz”. Może śmieje się mówiąc, że to takie proste. U jednych wywoła to panikę u innych agresję, ale każdy będzie w stanie najwyższego zagrożenia. Tak działa nasz podświadomy system obronny.
Jeśli zostaniemy zmuszeni do skoku to będziemy mieli pretensje do sprawców i będziemy starali się okazać im nasze poczucie skrzywdzenia.
Cała sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej.
Trener przez wiele tygodni uczył nas pokonywania lęku przed coraz większą wysokością. Zaczynając od trampoliny na wysokości metra przez kolejne wysokości, dochodzą do szczytu jakim jest skok z 10 metrów. Nasz podświadomy umysł miał okazję nauczyć się poczucia bezpieczeństwa w tak trudnej sytuacji a przy okazji nauczyć się umiejętności czerpania przyjemności ze skoków do wody. Przekroczenie każdego kolejnego poziomu mogło być powodem do dumy i chwalenia się osiągnięciami. Może kiedyś bylibyśmy w stanie skoczyć z jeszcze większej wysokości i czuć się pewnie w tak niebezpiecznej sytuacji.
Sytuacja dzieci zmuszanych do separacji od rodziców jest znacznie bardziej skomplikowana. Traumatyczne może stać się wszystko co będzie wywoływało stan głębokiego zagrożenia.
Dla dzieci najgorsze jest społeczne przekonanie dorosłych, że dziecko nie tylko może, ale musi do wszystkiego przywyknąć.
Opierając się na dostępnej wiedzy można by zapytać – dlaczego nie? Przecież umysł dziecka jest tak plastyczny, że może przystosować się do każdych warunków.
Tak, to prawda. Umysł i organizm dziecka przystosują się do każdych warunków.
Z tym, że przystosuje nie oznacza nie poniesie szkód.
Mechanizm działania każdego organizmu jest następujący:
1. Rozpoznaję spełnianie imperatywów (warunków koniecznych) – czuję się bezpiecznie jestem otwarty na współpracę i rozwój
2. Rozpoznaję zaburzenie spełnienia imperatywów – czuję zagrożenie, załączam system przeciwdziałania, wstrzymuje rozwój
3. Imperatywy nadal nie spełniane – walczę, rozwój ograniczony
4. Rozpoznaję brak możliwości spełnienia imperatywów – przechodzę w stan adaptacji
5. Modyfikuję organizm tak aby dostosować się do środowiska
6. Funkcjonuję nadal wraz z zapisanymi deficytami/dysfunkcjami
Adaptacja nie oznacza, że organizm wraca do działania zgodnie z imperatywami (warunkami koniecznymi). Adaptacja oznacza, że organizm zaprzestał walki o powrót do stanu oczekiwanego.
W niektórych wyjątkowych sytuacjach ten proces może prowadzić do pozytywnych efektów, na przykład w treningu wysiłkowym czy odczulaniu z lęku.
Jednak w przypadku dziecka i separacji, adaptacja prowadzi do negatywnych następstw.
Co ewolucja naszego gatunku mówi na temat separacji od bezpiecznej bazy?
Jeśli wyobrazimy sobie okres kilku milionów lat, kiedy powstawało oprogramowanie zarządzające naszym podświadomym umysłem, to zauważymy jedną niezwykłą prawidłowość. Umysł dziecka dość szybko uzyskuje możliwość „nauczenia się” wszystkich członków stada. Dzięki czemu przekazywanie opieki nad dzieckiem między członkami stada nie prowadziło do reakcji zagrożenia u dziecka. Rodzice zapewne znają ten fenomen, kiedy po kilku miesiącach nieobecności przyjeżdża w odwiedziny ktoś kogo dziecko już kiedyś akceptowało a dziecko zachowuje się jakby danej osoby nie znało. Umysł dziecka rozpoznaje bezpieczeństwo tylko wśród stałych członków stada. Inni są mniej lub bardziej groźni.
Przez działanie tego programu „uwaga obcy” dziecko potrzebuje czasu na zaakceptowanie nowych członków stada. Ten program działa w nas przez całe życie. Dlatego pojawiają się impulsy zagrożeniowe, kiedy wchodzimy w nowe środowisko lub pojawiają się nowi członkowie stada, w którym funkcjonujemy.
Długość procesu akceptowania nowego opiekuna czy nowego członka stada zależy od ogólnego ustawienia umysłu dziecka. Im więcej doznało sytuacji zagrożenia tym bardziej lękowo reaguje umysł i tym więcej jest potrzebne czasu na wejście w poczucie bezpieczeństwa.
Jak widać na przykładzie na początku artykułu, człowieka nie można zmusić do tego, żeby nie bał się. Umysłu nie można zmusić, aby przestał rozpoznawać zagrożenie i reagować obronnie.
Kolejnym elementem niezgodnym z naszym ewolucyjnym oprogramowaniem jest ilość dzieci na jednego opiekuna. W czasie, kiedy powstawały ewolucyjne programy na jedno dziecko przypadało około 4 potencjalnych opiekunów. Prawdopodobnie dlatego, w plemionach żyjących w warunkach naturalnych, dzieci nie płaczą, nie ma dzieci z ADHD czy WWA. Po prostu umysł dziecka rozwija się zgodnie z podstawowym oprogramowaniem. Jest w stanie bezpieczeństwa.
W systemie opieki instytucjonalnej na jednego opiekuna przypada kilkoro dzieci. I samo to jest czynnikiem powodującym brak adekwatnej reakcji opiekuna na sygnały płynące od dziecka. Co zawsze wywołuje u dziecka ciąg reakcji protestacyjnych. Dziecko może płakać, krzyczeć, bić inne dzieci, unikać czy przejść w stan zombi. Natura tak nas skonstruowała, że najsilniejsza pamięć naszego mózgu to pamięć emocjonalna(sytuacyjna). Jesteśmy ewolucyjnie zaprogramowani na wyjątkowo silne pamiętanie zagrożeń i negatywnych doświadczeń.
Efekty działania zgromadzonej frustracji zna większość rodziców; odreagowanie, obrażanie się, unikanie, autoagresja, choroby, czy paniczne zachowania przed wejściem do przedszkola.
Co więcej, wszystkie przeżycia związane z traumą separacji mają silny wpływ na kształtowanie stylu przywiązania. Najważniejszego zestawu modeli operacyjnych zgodnie z którymi reaguje nasz podświadomy umysł. Raz zapisane stają się strategiami na całe życia.
Jedną z najważniejszych niezgodności z naszym oprogramowaniem jest kształt grup przedszkolnych.
Znów mamy coś co jest całkowitą odwrotnością zapisów w pierwotnym oprogramowaniu. Kiedy to oprogramowanie powstawało NIE BYŁO dużych grup jednowiekowych. Jeśli było dwoje lub troje dzieci z jednego rocznika to prawdopodobnie był to wyjątkowy przypadek.
Małe dziecko miało wokół siebie kilkoro lub kilkanaścioro dzieci w różnym wieku. Umysł dziecka mógł w maksymalnym stopniu wykorzystywać dar obserwacji w celu zdobywania wiedzy i umiejętności. Zawsze był ktoś większy i mądrzejszy kogo można było podpatrywać lub poprosić o pomoc czy wykorzystać jako bezpieczną bazę. Kiedy maluch podrósł sam stawał się częścią łańcucha przekazu wiedzy i opieki. Takie warunki programowały empatię i społeczny altruizm.
Kiedy dzieci znajdują się w środowisku niezgodnym z ich pierwotnym oprogramowaniem zaczynają działać instynkty konkurowania. Dzieci muszą konkurować z innymi dziećmi (ubiegać się) o uwagę opiekuna, o jego akceptację. To prowadzi do frustracji, z którą dzieci nie potrafią sobie poradzić.
Nie mogą oczekiwać na wsparcie takiego samego sfrustrowanego malucha. Co prowadzi do różnych stanów dysfunkcyjnych.
Równocześnie w umyśle dziecka pojawiają się poczucie niesprawiedliwości w stosunku do rodziców. I to jest jedna z bardziej destrukcyjnych sytuacji. Oprogramowanie dziecka nie pozwala na kwestionowanie prawidłowości zachowań rodzica. To jeden z najstarszych programów bezpieczeństwa. Dodatkowo wzmocniony w wyniku ewolucyjnego wcześniactwa w naszym gatunku.
Umysł dziecka musi prowadzić do zachowania gwarantującego utrzymanie opieki ze strony rodziców – to pierwotna gwarancja przeżycia. Kiedy więc występuje sytuacja niesprawiedliwości/krzywdy/ ze strony rodzica (np. separacja) to umysł dziecka przenosi winę na siebie. Co bardzo negatywnie wpływa na rozwój całej psychofizycznej konstrukcji człowieka.
Podsumowanie
Wszyscy jesteśmy ofiarami dysfunkcyjnych wzorców kulturowych. Myślę, że większość rodziców, łącznie ze mną, popełniało ten sam błąd poznawczy podążania za tłumem. Podążanie za tłumem to również jest nasze pierwotne oprogramowanie. Między innymi to ono nie pozwala na kwestionowanie zastanych norm społecznych.
Nie chodzi o to żebyście już zaraz rzucali wszystko i wracali do paleorodzicielstwa. Chodzi o świadomość istnienia zależności, na które mamy wpływ a których możemy nie zauważać.
Każdy rodzic chce jak najlepiej dla swojego dziecka, ale większość z nas podąża za wzorcami kulturowymi lub społecznymi przekonaniami, które nie mają nic wspólnego z dobrem dziecka.
Rozumiejąc imperatywy i programy zarządzające psychiką dziecka jesteśmy w stanie stworzyć bezpieczniejsze warunki rozwoju dla naszych dzieci. Albo chociaż zmniejszyć frustrację i stres jakim muszą stawiać czoła codziennie.
Waldemar Lipiński